Pokazywanie postów oznaczonych etykietą obiad. Pokaż wszystkie posty

Bardzo szybki i prosty sposób na pyszny obiad. Takie połączenie to dobroć sama w sobie- nie potrzeba kombinowania z mocnymi przyprawami lub wyszukanymi składnikami. 
Na wiosenne popołudnia lub wieczory nada się świetnie!

Składniki 

1 słoik suszonych pomidorów, w oliwie 
2 cukinie 
2 łyżeczki suszonej bazylii
1/2 łyżeczki czosnku 
sól, pieprz 
ok. 270g makaronu tagliatelle, pełnoziarnistego

ser do podania (parmezan lub grande padano) 

Sposób przygotowania

1. Dokładnie myjemy cukinię, następnie kroimy ją w kostkę. Suszone pomidory kroimy w cienkie paski. 
2. Na patelni rozgrzewamy 1-2 łyżek oliwy po pomidorach. Dodajemy warzywa, przyprawiamy. Smażymy na średnim ogniu. Warzywa powinno nieco zmięknąć, a po kuchni powinien roznieść się intensywny aromat. 
5. Gotujemy makaron według przepisu na opakowaniu. Odcedzamy i przekładamy z powrotem do garnka. Dodajemy warzywa oraz oliwę z patelni, dodajemy dodatkowe 1-2 łyżek oliwy, mieszamy. 
Podajemy przyprószone serem. 

Smacznego!






 Słońce miesza się na niebie z chmurami. Daje złudne nadzieje, że zaraz wynurzy się zza gęstej, białej pierzyny, ale jednak nie. W końcu jest niedziela, do późna wyleguje się w podniebnej pościeli, podobnie jak my. Wyściubiamy nosy spod kołder, aby wyniuchać przyjemny zapach śniadania. Niektórym z nas udaje się obudzić dzięki zapachowi porannych naleśników, innych budzi aromat kawy, a są i tacy, którzy w takim momentach zdają sobie sprawę, że sami muszą zafundować sobie śniadaniowe cudo.
A ja od rana myślę o obiedzie. Znacie to? Nieodparta chęć na coś, na leczo. W takiej ilości, żeby starczyło na drugie śniadanie, obiad i kolacje. Włącznie z podjadaniem między posiłkami (; 

Przepis dla takich co w kuchni nie lubią długo siedzieć, ale na tyle skutecznie, żeby zjeść coś pysznego. W zasadzie w tym przepisie miły jest sam proces tworzenia. Tyle kolorów, zapachów i przypraw sprawią radość każdemu, tym bardziej, że przygotowanie tego dania nie zajmuje dużo czasu. W domowym żargonie nazywamy to leczo indyjskim z prostego powodu- jest w nim wiele przypraw kuchni indyjskiej, przez co staje się niecodzienne i odbiega nieco smakiem od tego tradycyjnego. Pieczone warzywa smakują cudownie i nadają daniu zupełnie nowego charakteru. Ja podjadam je prosto z blachy, zanim trafią na patelnie... są obłędne (;





 Składniki
na 4+ porcje

1 i 1/2 puszki ciecierzycy
1 i 1/2 czerwonej papryki
1 czerwona cebula
1 cukinia
2 marchewki 
2 liście laurowe
1 i 1/2 łyżeczki lub 1/2 ząbka czosnku 
1 łyżeczka ziarenek kolorowego pieprzu
1 łyżeczka kminu rzymskiego
400g passaty pomidorowej
3 łyżeczki curry
2 łyżeczki słodkiej papryki
2 łyżeczki cynamonu
1 łyżeczka kurkumy
3 goździki

olej roślinny do smażenia

Sposób przygotowania

1. Warzywa obieramy i kroimy (jak na zdjęciu). Układamy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia, dodajemy również ciecierzycę. Skrapiamy oliwą i prószymy przyprawami. Pieczemy 20-30 minut w 180°C, z termoobiegiem.
2. Upieczone warzywa chwilę studzimy, następnie kroimy je w kostkę. Na patelni rozgrzewamy 2 łyżki oleju roślinnego. Dodajemy goździki, podsmażamy 20 sekund. Następnie ostrożnie dodajemy upieczone warzywa. Podsmażamy około minuty. Dodajemy passatę oraz przyprawy. Dusimy pod przykryciem do 10 minut.
Podajemy z ulubionym rodzajem ryżu lub pieczywa.

Smacznego! 




Małe drobne płateczki śniegu padają w szaleńczych zawirowaniach na zmrożoną ziemię. W końcu pokrywają wszystko- drzewa, karminiki i dachy. Wyglądam zza okna i podziwiam, czasami zrobię zdjęcie białemu pejzażowi, bo lubię mieć go na kliszy. Niby śnieg taki zimny i nieprzyjemny, a jednak jak pada to na sercu robi się cieplej. Mimo ogromu pracy i obowiązków nie wytrzymuję. Gotuje bulion, obieram marchewki, zaglądam do lodówki czy zostało trochę sera cheddar. Będzie zupa. Rozgrzewająca i pyszna. Taka, żeby usiąść z nią na parapecie okiennym i popatrzeć na śnieg z ciepłym, kremowym przysmakiem w brzuchu.

Zupę robi się prosto, szybko i przyjemnie. Po prostu. Najlepsza jest dzień po ugotowaniu, kiedy przejdzie już wszystkimi smakami. Na zimowe popołudnia i wieczory jest po prostu idealna. Można podać ją w miseczkach lub filiżankach. Chyba nie da się tej zupy zepsuć (ewentualnie kiedy dodamy za dużo pieprzu cayenne, co mi się raz zdarzyło... była piekielnie pikantna, ale i tak pyszna!). Radzę doprawić zupę po ugotowaniu i lekkim ostudzeniu, wtedy najlepiej będziemy czuli jej naturalny smak, którego zdecydowanie nie warto tuszować zbyt dużą ilością przypraw.
Wspaniałej uczty!



Składniki
na ok. 3l zupy 

ok. 600 g marchewek 
3 małe ziemniaki 
500 ml bulionu (z kostki lub domowego)
100 ml mleka (roślinnego lub krowiego)
100 g sera cheddar 
przyprawy: 1 łyżeczka słodkiej papryki, 1 łyżeczka curry, 1/2 łyżeczki gałki muszkatołowej,  
1 szczypta pieprzu cayenne, sól i pieprz, opcjonalnie 1 szczypta imbiru

Sposób przygotowania

1. Do dużego garnka wlewamy dwa litry wody, dodajemy bulion, zagotowujemy.
2. Ziemniaki i marchewki myjemy i obieramy, odcinamy końcówki, kroimy każdą na 2-3 części. Wrzucamy warzywa do gotującej się wody. Zmniejszamy ogień. Gotujemy 30-40 minut, woda powinna cały czas delikatnie bulgotać
(zdejmujemy z gazu kiedy marchewki ugotowane są do miękkości). 
3. Dodajemy ser i mleko, mieszamy. Po delikatnym przestudzeniu blendujemy zupę i doprawiamy.
Podajemy na gorąco. 

Smacznego! 






 Kiedy słyszę "zupa rybna" to zupełnie jakby cofała się w czasie. Kojarzy mi się z dwoma cudownymi wspomnieniami: książką Zima w Dolinie Muminków, którą czytała mi w dzieciństwie moja Mama, gdzie ten rarytas serwowała zmarzniętemu Muminkowi Too-tiki i z wigilijną zupą rybną mojej kochanej Babci. Więc zawsze jest to zima. I jakoś na sercu robi się cieplej, kiedy się nad takim talerzem zupy usiądzie i powspomina...

Przepis pochodzi od mojej kochanej Babci Boguni. Jeżeli zastanawiacie się, czy ta zupa nadaje się na wigilijny stół to jak najbardziej tak! Jest delikatna, nienachalna w smaku, aromatyczna, bardzo domowa, przepyszna. Wprowadziłam do tej receptury drobne zmiany, ale smak pozostał niezmienny. Nie podaję tej zupy z kawałkami ryby, gdyż lubię ją przetartą- na gładko, bez dodatków. Ale jeżeli lubicie, kiedy w zupie rybnej jest coś typowo "na ząb" to możecie wkroić do niej warzywa z bulionu lub kawałki ryby (jeżeli podobnie jak ja skorzystacie z pstrągów- to bardzo uważajcie na ości, proponuję nie podawać małym dzieciom)
Pysznego gotowania! (;


A oto przepis:

Składniki 
na 1,5 l zupy 

ok. 600g wypatroszonej ryby (najlepiej w całości, użyłam pstrągów)
4 marchewki 
4 pietruszki (korzeń)
1 mały seler 
1 mały por 
1 duża cebula (lub 2 mniejsze)
2 kostki rosołowe 
przyprawy: kilka ziarenek czarnego pieprzu, 3 ziela angielskie, 2 listki laurowe, odrobina gałki muszkatołowej 
2 łyżki kaszy manny 

Sposób przygotowania

1. Warzywa myjemy, obieramy i kroimy na mniejsze części. Umieszczamy w dużym garnku wraz z kostką rosołową,  zalewamy 2l wody, gotujemy 30 minut od momentu zagotowania.
2. W tym czasie zajmujemy się rybą. Dokładnie myjemy, przekładamy na deskę. Usuwamy oczy, i płetwy. Ostrym nożem pozbywamy się łusek (energicznymi ruchami skrobiemy skórę ryby z wierzchu, z każdej strony, "pod włos"). Rybę dzielimy na części, aby swobodnie zmieściła się do garnka. 
3. Dodajemy rybę do bulionu, gotujemy jeszcze 15-20 minut. 
4. Gotową zupę przelewamy do naczynia przez gęste sito. Marchewkę, pietruszkę, seler i cebulę dodajemy do odcedzonego bulionu (jeżeli zachodzi taka potrzeba płuczemy je pod wodą, aby pozbyć się ewentualnych ości lub nieusuniętych łusek ryby).
5. Zupę blendujemy dopóki nie uzyskamy pożądanej konsystencji (mocno zblędowana stanie się bardziej kremowa, mniej będzie lekko zawiesista z wyczuwalnymi kawałkami warzyw- wybrałam drugą opcję). 
6. Przed podaniem podgrzewamy zupę i dodajemy 2 łyżki kaszki manny dla zawiązania konsystencji.

Smacznego! 








Na te wszystkie zimowy smutki i spadki energii trzeba mieć lekarstwo. Energetyczne, pyszne, domowe. Takie jak u Babuni. Może kochana Babcia, nie nazwałaby swoich placków ziemniaczanych "pankejki", ale tu właśnie tkwi młody duch tego dania.

Zresztą nie bez powodu te placuszki nazwane zostały pankejkami- jest w nich więcej mąki (lub po prostu- jest  w nich mąka) niż w klasycznych plackach ziemniaczanych, są dodatkowe przyprawy, robi się je z puree. Jest kilka różnic, ale smak jest podobnie cudowny i kojarzący się z domowym ciepłem. Na przełom jesieni i zimy- idealne! 




Składniki
na 20-25 placuszków

na cisto do pankejków
ok. 500g ugotowanych wcześniej ziemniaków (lub puree ziemniaczanego)
3 jajka
150g mąki
250g mleka
przyprawy: sól, pieprz, łyżeczka curry
1 pełna łyżeczka proszku do pieczenia
1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
ok. 70g drobno krojonego poczku parzonego

na duszonego pora ze skwarkami
150-200g pora
120g boczku parzonego w kawałku
ok. 2 łyżek masła (do duszenia porów)

dodatkowo
bezwonny olej (np. rzepakowy) do smażenia placków

*opcja z zapieczeniem
3 łyżki gęstej, kwaśnej śmietany
przyprawy: sól, pieprz, gałka muszkatołowa


Sposób przygotowania

ciasta na pankejki 
1. Robimy puree: dolewamy 2-3 łyżek mleka i tyle samo łyżek masła. Zagniatamy tłuczkiem do ziemniaków. 
2. Do ziemniaków dodajemy składniki w kolejności od suchych do mokrych. Całość zagniatamy dokładnie tłuczkiem. W masie nie powinno być grudek lub ewentualnie niewielkie, które nie będą wyczuwalne w naleśniku. 
3. Boczek kroimy na bardzo drobną kostkę. Dodajemy do ciasta, mieszamy całość łyżką. Ciasto powinno być gęste, nabrane na łyżkę- leniwie z niej spływać. Odkładamy misę z ciastem na bok. 

porów ze skwarkami
1. Pory kroimy na drobne plasterki.
2. Patelnie rozgrzewamy, topimy na niej masło. Zmniejszamy do średniej mocy palnika. Dusimy pory na maśle ok. 6 minut. 
3. W tym czasie kroimy drobno boczek na skwarki. 
4. Kiedy pory zaczną być miękkie i rozpadające się dodajemy boczek. Zasmażamy razem jeszcze ok. kolejnych 6 minut. Skwarki muszą się nieco przyrumienić, zaś por całkowicie zmięknąć. 
5. Odkładamy zawartość patelni na talerz. 

smażenia pankejków
 1. Na patelnię po smażeniu porów dolewamy nieco oleju, wylewamy ciasto na placki po łyżce, smażąc około 4 pankejki na raz.
2. Kiedy na wierzchu placuszka pojawią się niewielkie "kratery", a brzegi nieco zesztywnieją, obracamy drugą stronę. Smażmy z każdej strony po ok. 2-3 minuty. Odkładamy w ciepłe miejsce. 

sosu
1. Śmietanę przekładamy do miseczki. Doprawiamy. Możemy sos podgrzać nieco na patelni lub w mikrofali. Polewamy

podania
1. Pankejki układamy na talerzu. Posypujemy duszonymi porami ze skwarkami oraz polewamy sosem. 
Podajemy na ciepło. 

Smaczenego!


Wskazówki
-Jeżeli naleśniki smażysz jakiś dłuższy czas przed podaniem obiadu dobrym pomysłem będzie podpieczenie ich w naczyniu żaroodpornym z duszonymi porami i sosem, pamiętając by "farsz" ułożyć między każdą z warstw. Pieczemy 15 minut w temp. 150°C z termoobiegiem (bez termoobiegu 120°C)
-do tych placków możesz użyć ziemniaków, które pozostały Ci z poprzedniego dnia lub ugotować je na świeżo z zamysłem zrobienia pankejków 












Na zewnątrz szaro i smutno. Trochę pada, czasem jakiś niewyraźny prześwit słońca, próbuje rozświetlić nam buzie. Takie wyczekiwanie na ten prawdziwie świąteczny czas doprowadza do senności i chęci ukrycia się przed pluchą w ciepłej pościeli.
Dlatego chociaż na talerzach dobrze jest mieć trochę kolorów (;

Omlet jest puszysty, wręcz biszkoptowy. Nie jest suchy, jak mogłoby się wydawać, ale warto przygotować sobie do niego również serek mascarpone- wtedy to danie staje się poezją. Powiem szczerze, że sama byłam zaskoczona jego smakiem, jest naprawdę wspaniały! Robi się go szybko, dlatego świetnie nadaje się na śniadanie, drugie śniadanie lub szybki obiad. Można jeść go także na zimno. Taka zdrowa garść witamin z pewnością ucieszy nasz organizm w te pogodę bez wyrazu. 






 Składniki
na jeden duży omlet

3 jajka (białka oddzielone od żółtek)
2 łyżki mąki pszennej
1 łyżka mleka
ok. 10 g startego sera (twardego, dojrzewającego np. corregio lub parmezan)
1 garść szpinaku świeżego w liściach
1 garść papryki pokrojonej w kosteczkę (mniej-więcej połowa)
przyprawy: sól, pieprz, bazylia, czosnek

do podania 2 łyżki serka mascarpone, bazylia, sól
1 duża łyżka masła do smażenia

Sposób przygotowania

1. Białka ubijamy na sztywno, pod koniec ubijania dodajemy szczyptę soli. Dodajemy żółtka i mąkę. Mieszamy. Dodajemy przyprawy i starty ser. Mieszamy jedynie do czasu aż powstanie jednolita masa.
2. Liście szpinaku i paprykę myjemy. Rozdrabniamy.
3. Na rozgrzanej patelni roztapiamy masło. Wylewamy masę omletową, posypujemy nieregularnie warzywami. Smażymy na średniej mocy palnika pod przykryciem, około 3-5 minut. Kiedy brzegi omletu staną się rumiane, odejdą od patelni i zesztywnieją omlet przerzucamy ostrożnie na drugą stronę za pomocą dwóch szpatułek. Smażymy kolejne 2-3 minuty.
4. W czasie smażenia przygotowujemy serek- mascarpone przekładamy do miseczki, mieszamy z 2 szczyptami soli i bazylią.
5. Omlet przekładamy na talerz. Podajemy na ciepło z serkiem mascarpone.

Smacznego!





  


Miła jest taka przerwa w środku tygodnia, kiedy można wyłączyć budzik, na późne śniadanie zjeść rogala z potężną ilością pysznej masy z białego maku i lukrową skorupką. Popatrzeć na biało-czerwone flagi dumnie powiewające za oknami domów i mieszkań i wziąć głęboki oddech. Poczuć w każdej komórce swego ciała znaczenie tego pięknego słowa "wolność"...  i spokój. 

Jako przełamanie smaku dla Marcińskich rogali w mojej kuchni powstała propozycja wytrawna- wspaniałe tagliatelle z kurkami. Smak makaronu i kurek podkreślony jest sosem parmezanowym- całe danie ma wykwintny smak i przyjemną strukturę.
Taki makaronowy obiad przygotowuje się szybko, a delektować można się nim długo; chyba, że zasmakuje Wam tak, że zniknie z talerza zanim się na nim pojawi... czyli tak jak u nas- zostanie wyjedzony prosto z garnka i patelni (;




 Składniki
na porcje dla dwóch głodnych osób

ok. 300 ml śmietany 30%
2 cebule dymki
250 g kurek (użyłam mrożonych)
100 g startego parmezanu (corregio lub podobnych smakowo)
ok. 250 g makaronu tagliatelle (użyłam pełnoziarnistego)
przyprawy: sól, pieprz, gałka muszkatołowa

*opcjonalnie jedna-dwie łyżki białego wina

dwie łyżki masła do smażenia 

Sposób przygotowania

1. Makaron przygotowujemy według przepisu na opakowaniu. Odcedzamy.
2. Cebule kroimy na cienkie plasterki lub w pióra. Na patelni roztapiamy masło, wrzucamy cebulę i szklimy, dopóki nie stanie się miękka. 
3. Do cebuli dorzucamy kurki (jeżeli używasz mrożonych- odsącz je z wody). Smażymy kilka minut na średniej mocy palnika. Kiedy kurki staną się miękkie i po kuchni rozniesie się ich zapach- zdejmij patelnię z ognia i trzymaj w ciepłym miejscu. 
4. Garnuszek ustawiamy na ogniu, wlewamy śmietanę i przyprawiamy ją solą, pieprzem oraz gałką muszkatołową;  podgrzewamy, lecz nie doprowadzamy do wrzenia. Do gorącej śmietany dodajemy ser, mieszamy na średnim ogniu, dopóki sos nie zgęstnieje (może zająć to kilka minut). Opcjonalnie dodajemy białe wino.
5. Patelnię umieszczamy z powrotem na palniku- cebulę i kurki zalewamy sosem.
6. Na talerzach rozkładamy makaron, na który nakładamy sos. Możemy posypać każdą porcję dodatkowym serem lub natką pietruszki. 

Smacznego! 



Czasami mam ochotę na bardziej wyrafinowane smaki. Na połączenia, które mnie zaskoczą i do których będę wracać wciąż zachwycona. Z drugiej strony, czasem potrzebuję zupełnej prostoty i do piekarnika trafiają ziemniaki skropione oliwą i solą. Wszystko zależy od dnia, okoliczności, nastroju. Jedno jest niezmienne- zawsze musi być pysznie. Bez względu na to, czy bazuję na najprostszych, klasycznych składnikach, czy balansuję na granicy pikantnych i łagodnych ekstremalnych połączeń. 

To propozycja na obiad, na weekend. Nie należy do tych, które można zjeść w biegu i pędzić dalej do obowiązków. Z resztą ten smak nam na to nie pozwoli. Powinniśmy się delektować i zachwycać. 
I bez względu na to czy przepis wykorzystacie czy nie, takiego weekendu Wam życzę- spokojnego, którym można się delektować i zachwycać.
Do przeczytania!








Składniki
na 4 porcje 

1 średniej wielkości polędwica wieprzowa 

na marynatę
3 łyżki musztardy francuskiej (ziarnistej)
2 łyżeczki musztardy innego typu (ja użyłam delikatesowej)
10 łyżek śmietanki 30%
sól, pieprz 
łyżka miodu (do posmarowania mięsa tuż przed pieczeniem)

na purée ziemniaczane 
500g ugotowanych ziemniaków
60g mleka 
40g masła
30g sera gorgonzola
1/2 gruszki (rodzaj: klapsa) 
przyprawy: sól, pieprz (hojnie), gałka muszkatołowa 

na dip
2 łyżki śmietanki 30%
2 łyżeczki musztardy francuskiej (ziarnistej)
kilka kropel sosu sojowego ciemnego 

Sposób przygotowania

1. Wykonujemy marynatę: umieszczamy wszystkie składniki w misce. Mieszamy dokładnie do otrzymania jednolitej konsystencji. 
2. Mięso myjemy. Przekładamy do naczynia i zalewamy marynatą. Pozostawiamy w lodówce na min. 2h (a najlepiej na całą noc). 
3. Polędwicę kroimy na cienkie plastry grubości 2-3 cm. 
4. Blachę do pieczenia wykładamy folią aluminiową. Układamy na niej mięso. Smarujemy pędzelkiem polędwiczki, w miejscach krojenia, pozostałą częścią marynaty, następnie płuczemy pędzel i wykonujemy tę samą czynność z miodem. 
5.Wykonujemy purée: Ćwierć gruszki kroimy na większą kostkę, drugą na mniejszą; ziemniaki rozgniatamy tłuczkiem z wszystkimi składnikami prócz mniejszych części gruszek- dodajemy je po zagnieceniu, mieszamy je z całością łyżką lub szpatułką.  
 6. Piekarnik ustawiamy na maksymalną moc, na funkcję grilla. Wkładamy blachę z polędwiczkami na najwyższe piętro piekarnika. Grillujemy mięso z dwóch stron po 5 minut (lub minutę mniej, jeżeli wyczujemy silny zapach mięsa). 
7. Na talerzach układamy purée, na które kładziemy polędwiczki. Całość polewamy dipem. Podajemy z plasterkami gruszki. 

Smacznego!






Zrobiło się zimno, ciemno i deszczowo. Każde wyjście z domu oznacza wykonanie obowiązkowego pakietu czynności: zapięcie płaszcza na najwyższy guzik, dokładne owinięcie szyi szalem i schowanie zmarzniętych dłoni w kieszenie pełne kasztanów. W innym wypadku będziemy skazani na wchłonięcie przez wilgoć i przenikające zimno. 

Taka pogoda może podobać się tylko przez okno. Kuchenne. Kiedy w garnku wesoło bulgocze aromatyczna, cudnie pomarańczowa zupa dyniowa.
Bo czy jest coś milszego niż powrót do domu z myślą, że czeka nas ciepły, przepyszny obiad? 
Wtedy nogi same niosą nas do kuchni przed miseczkę regeneracyjnego wywaru.

Zupę robi się szybko i przyjemnie. Ale jeszcze przyjemniej można się nią delektować. Jest obłędnie przepyszna, delikatna i wyrazista zarazem. Mój numer jeden jeżeli chodzi o zupy. Szczególnie te jesienne. Cieplutko zapraszam do skorzystania z przepisu, nie pożałujecie (:




Składniki

2l bulionu (domowego lub z kostki rosołowej)
około 450g dyni hokkaido, pokrojonej w kostkę*
3 średniej wielkości ziemniaki, pokrojone
3 łyżki oliwy
przyprawy: sól, pieprz, 1 łyżeczka curry, 1 łyżeczka papryki słodkiej,  
1 łyżeczka papryki ostrej

do podania: groszek ptysiowy, grzanki lub zacierka oraz opcjonalnie pestki dyni

*jeżeli masz problem z obrobieniem dyni- zajrzyj tutaj


Sposób przygotowania

1. Do gotującego się bulionu dodaj dynie oraz ziemniaki. Gotuj na średnim ogniu przez 25-30 minut, zupa powinna cały czas bulgotać. 
2. Kiedy zupa nieco ostygnie blenduj ją przez 5 minut, dopóki nie znikną z niej grudki warzyw. 
3. Dopraw zupę oraz dolej oliwę. 
4. Podawaj na ciepło z ulubionymi dodatkami. 

Smacznego! 




Dyniowych wariacji ciąg dalszy. Tego roku mamy piękny październik, taki słoneczny i kolorowy. Aż miło celebrować go równie słoneczną dynią. A później wybrać się na spacer... Albo chociaż otworzyć okno i uśmiechnąć się do świata w podziękowaniu za piękny dzień. Warto korzystać z tych licznych, jesiennych produktów, są w stanie bardzo urozmaicić nam nie tylko posiłki, ale i cały domowe życie. W końcu pokaźna, pomarańczowa dynia to nie byle jaka atrakcja dla oka (:

Przepis na penne z pieczoną dynią to oryginalny przepis. Szczerze mówiąc nigdy wcześniej nie spotkałam się z podobnym połączeniem. Ale miałam ochotę na pieczoną dynię i brak ochoty na podanie jej z kaszą jaglaną. Miałam za to  w domu makaron penne. No i poszło.
Dynia nadaje niezwykłą konsystencję temu daniu. Upieczona jest miękka i kremowa, dlatego w połączeniu z penne sprawdza się wspaniale. Wypróbujcie koniecznie, nie pożałujecie. 








 Składniki
na porcje dla 2 osób

na pieczoną dynie i marynatę
350 g dyni pokrojonej w łódeczki (jeżeli masz problem z obrobieniem dyni- zajrzyj tutaj!).
130g boczku parzonego 
5 łyżek oliwy 
przyprawy: sól, pieprz, czosnek, bazylia, papryka czerwona łagodna

na penne
250g makaronu penne 
1 łyżka śmietany
4 łyżki oliwy 
1 łyżeczka musztardy francuskiej (ziarnistej)
20g startego sera (ja użyłam goudy)
przyprawy: sól, pieprz, czosnek, bazylia, papryka czerwona łagodna 

opcjonalnie siekana natka pietruszki do podania


Sposób przygotowania

pieczonej dyni
1. Przygotowujemy marynatę: oliwę oraz przyprawy łączymy ze sobą w miseczce. Parzony boczek kroimy w drobną kostkę.
2. Dynie układamy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Pędzelkiem nakładamy marynatę na całą dyniową łódeczkę.Posypujemy boczkiem.
3. Piekarnik ustawiamy na 170°C, pieczemy 30-40 minut z termoobiegiem. Stan upieczenia dyni możemy sprawdzić patyczkiem- dynia powinna być mięciutka w środku. 

penne
1. Makaron gotujemy al dente według przepisu na opakowaniu. Odcedzamy. Przekładamy z powrotem do garnka z odrobioną wody z gotowania. 
2. Dodajemy wszystkie składniki, regularnie mieszając. Odstawiamy zrobiony makaron w ciepłe miejsce, czekając na pieczoną dynię. 

podania
1. Kiedy dynia się upiecze, dzielimy ją na niewielkie kawałeczki. Na talerzach układamy penne, posypujemy je dynią ze skwarkami. Opcjonalnie posypujemy natką pietruszki dla przełamania smaku. 


Smacznego!



Wskazówki
-jeżeli pieczesz bez termoobiegu piekarnik ustaw nieco wcześniej, piecz w temperaturze 190°C. 










Chyba nie ma nic lepszego niż pyszny, ciepły obiad przygotowany z miłością i zaangażowaniem. Właśnie dlatego tak uwielbiam gotować. Bo dzięki temu mogę przekazać mnóstwo sygnałów ludziom, którym to danie podaję. Uroczy jest już sam fakt, że przygotowuje się jedzenie na czyjąś wizytę. 
Najpiękniejsze są jednak powroty do rodzinnego domu. Gdzie Mama czeka z obiadem. Taki posiłek to jak objęcie ramieniem przyjaciela, bo jest to gest tak szczery i serdeczny, że może przyprawić o wzruszenie. 

Jesienią jakoś wszystko smakuje lepiej. Pełniej. Ma niezwykłą głębie smaku. Może dlatego, że po tych ulewach lub niespodziewanych napadach promieni słonecznych jesteśmy bardziej głodni? 
Zresztą to bez znaczenia! Zapraszam do wypróbowania przepisu. Na większy i mniejszy głód. O tym daniu nie trzeba dużo mówić- jest znane i lubiane, ja dokonałam tylko swojej interpretacji. Według domowników słusznej. Koniecznie wypróbujcie i podajcie z uśmiechem!
Ślę Wam ciepłe, jesienne pozdrowienia w ten pierwszy październikowy dzień.

Do przeczytania!






Składniki
na porcję dla 2 osób 

ok. 250g makaronu typu "muszelki"/"kolanka" (LUMCONI lub CONCHIGLIONI)
200g passaty 
3 garście szpinaku świeżego baby
*2 łyżki białego półwytrawnego wina
50g sera gouda 
60g sera camembert
50g sera typu lazur
tarty parmezan (do opruszenia)
4 łyżki gęstej śmietany (użyłam 18%)
kilka pomidorków cherry (do zapieczenia)
kilka gałązek tymianku (do zapieczenia)
przyprawy: sól, pieprz, bazylia, czosnek (najlepiej świeży- 1 ząbek)

*opcjonanlnie- nada ono charakteru i specyficznego posmaku passacie, lecz nie jest to warunek konieczny, aby danie wyszło wyśmienicie (: 

 Sposób przygotowania

1. Rozpoczynamy gotowanie makaronu. Jednak czas wskazany na opakowaniu, zmniejszamy o 4 minuty (pierwotny czas to 15 minut). Makaron po ugotowaniu powinien być twardawy, dojdzie do siebie podczas pieczenia w sosie. 
2.  Na patelni podgrzewamy kilka kropel oliwy. Wlewamy passatę, doprawiamy solą, pieprzem i sporą ilością bazylii. Kiedy pomidory nagrzeją się i zaczną lekko bulgotać, dodajemy do nich szpinak. Mieszamy dopóki nie "zwiędnie".
3.  Dodajemy ser camembert podzielony na kawałki oraz starty na tarce lub pokrojony ser gouda. Mieszamy do częściowego rozpuszczenia się. Zdejmujemy sos z ognia- odstawiamy. 
4. Przygotowujemy w rondelku sos do polania makaronowych muszelek. Do nagrzanego garnka wlewamy śmietanę, kiedy będzie lekko bulgotać dodajemy pokruszony ser lazur. Mieszamy dopóki w sosie pozostaną jedynie pojedyńcze serowe grudki. Odstawiamy.
5. Do naczynia żaroodpornego, nasmarowanego oliwą, wlewamy kilka łyżek pomidorowego sosu. Układamy muszelki, unikając kładzenia ich "jedna na drugą". Środki makaronów staramy się nafaszerować sosem. 
6. Na koniec polewamy całość sosem lazurowym i posypujemy tartym parmezanem tworząc serową pierzynkę. Układamy gałązki tymianku oraz pomidorki cherry w losowych miejscach. 
7. Piekarnik ustawiamy na temperaturę 170°C, pieczemy z termoobiegiem przez 25 minut. 
Przed podaniem zdejmujemy gałązki tyminaku. 

Smacznego!



Wskazówki
-jeżeli pieczesz bez termoobiegu: nastaw piekarnik nieco wcześniej i piecz w temp. 180°C 








Uwielbiam jesienne spacery. Ten lekki chłód, plamy słońca gdzieniegdzie, wiatr rozdmuchujący złotawe liście. Można wtedy wtulić się w swetrowy puch i szczelniej otulić się szalikiem. Wszyscy ludzie są tak ładnie ubrani- w płaszcze, prochowce, kalosze, botki, na ulicach królują stonowane kolory. Świat robi się trochę przytulniejszy, jakby chciał wszystkich objąć i nie pozwolić zmarznąć podczas chłodnej, jesiennej ulewy. W taki czas najlepiej jest założyć najwygodniejsze dresy i zamknąć się w domu. Zaparzyć herbatę, spoglądać za okno i zapalić ulubioną świeczkę. Od tak- żeby było nieco przytulniej. Szkoda, że tak rzadko mamy czas na tak uroczą wizję jesieni. Ale przecież właśnie po to są weekendy. Bystrzy zauważyli, że w całym tym czarującym marzeniu jest pewna luka. Brakuje zapachu pysznego jedzenia. Najlepiej czegoś zapiekanego. Prosto z piekarnika. Czegoś sezonowego... I niezwykle aromatycznego. 

Wizyty na rynku są ostatnio coraz milsze. Zawsze jestem czymś zaskoczona i znajduje jakiś rarytas, który w mig zamienia się w inspiracje do ugotowania czegoś nowego. 
Na zdjęciach króluje przepiękny bakłażan. Pierwszy raz widzę to warzywo w tak ślicznej odsłonie. Lawendowy kolor, pękaty, okrągły kształt. Oczywiście nie przejmujcie się, jeżeli takiego u siebie nie znajdziecie! Przepis przewidziany jest na dwa większe, standardowe bakłażany, farszu do swoich przygotowałam z nadwyżką. Koniecznie wypróbujcie. Wypełni dom wspaniałym aromatem, a naprawdę, wbrew pozorom nie zajmie Wam dużo czasu. Warto zafundować sobie takie niebanalne danie na weekendowy obiad. Efektownie wygląda i pysznie smakuje. 
Aromatycznego weekendu!  






Składniki 
na porcję na 2 osób 

2 bakłażany 
ok. 90g makaronu pełnoziarnistego typu fusilli 
1 filet z piersi kurczaka (pieczony lub wcześniej usmażony z nieco słodkawymi przyprawami np. z curry)
6 łyżek passaty 
1 dymka
50g sera lazur 
przyprawy: sól, pieprz, czosnek, bazylia 
ok.30g żółtego sera tartego (ja użyłam goudy) 

Sposób przygotowania

1. Gotujemy makaron według przepisu na opakowaniu- al dente. Odcedzamy, odstawiamy w chłodniejsze miejsce. 
2. Dymkę, kurczaka i ser lazur kroimy na bardzo drobną kostkę. Umieszczamy w sporej misce lub garnku po gotowaniu makaronu. Dodajemy passatę. Całość mieszamy dokładnie. Dodajemy przyprawy. 
3. Bakłażany myjemy bardzo dokładnie z wierzchu, najlepiej szczotką. Kroimy je na pół wzdłuż, aby otrzymać dwie symetryczne połówki. Ostrym nożem wyznaczamy miejsce "patroszenia" bakłażana. Powinien być to cały środkowy obszar, zostawiamy jedynie około 1-1,5cm miąższu przy skórce. Usuwamy środek łyżką lub nożem.

4. Bakłażana faszerujemy makaronem. Wierzch posypujemy hojnie tartym serem. 

5. Piekarnik nastawiamy na 170 , pieczemy 25 minut z termoobiegiem. Podajemy na ciepło. 

Smacznego!